18.04.2011

Richard Brandt, Potęga Google′a - W świecie geeków

Czy dwie osoby mogą zmienić świat? Czy dwóch studentów jest w stanie stworzyć coś tak rozpoznawalnego, jak puszka Coca Coli czy Microsoft? Czy z małego studenckiego projektu może powstać coś, z czego korzysta większość ludzi posiadających dostęp do internetu?

Pora poznać Larrego i Sergeya. Facetów, którzy odmienili oblicze internetu. Gdyby nie oni, nie wiedzielibyśmy, jakie sekrety skrywają przed nami miliony stron internetowych. Nie wiesz, o kim mówię? Więc wygoogluj ich sobie… tak. Myślę o twórcach największej i najbardziej rozpoznawalnej wyszukiwarki internetowej, jaką jest Google.

Chociaż wydawać się może, że genialni ludzie są dziwni, bohaterowie książki Richarda Brandta to normalni, jeszcze dość młodzi, faceci. Fakt, że chronią swojej prywatności, nie jest to jednak cechą rozpoznawalną dziwaków. Cóż może być ciekawego w książce o facetach, którzy stworzyli wyszukiwarkę? Wszystko.
Google, jedna z firm-marzeń wszystkich geeków. Na własne uszy słyszałam legendy o tej super firmie. W świecie dużych chłopców są zabawki, gry, dobre jedzenie, oranżada, rowery… taki duży plac zabaw. Wszystko po to, aby pracownicy czuli się w pracy jak w domu, swobodnie. Bo człowiek staje się najbardziej wydajny, gdy kocha swoją pracę.

Google, to nie tylko firma. To znak, to marka, to potęga. To przykład na to, że marzenia się spełniają. W odniesieniu do Larrego i Sergeya idealnie nadaje się powiedzenie „od zera do miliardera”. W książce znajdziemy nie tylko opowieść o Gogole jako firmie, ale również wiele ciekawych informacji o tym, jak zrodził się sam pomysł projektu, jak powstawała firma, skąd młodzi i niebogaci chłopcy wzięli pieniądze na rozkręcenie interesu, jaką wizję mieli i mają Larry i Sargey, jakie są ich zapatrywania na sprawy internetu w Chinach oraz, co najważniejsze, możemy dowiedzieć się wiele o sprawie własności, prywatności itp.

Jedni uważają, że Google, to samo dobro, symbol. Inni twierdzą, że firma jest wcieleniem zła, że właściciele przywłaszczają sobie to, co powinno być wspólne. Kto ma rację? Nie wiadomo.  Pewne jest jedno. Sergey i Larry stworzyli coś, o czym do tej pory nikomu się nie śniło. Wielką bibliotekę, która, pod względem innowacyjności i wielkości, jest porównywalna do Biblioteki Aleksandryjskiej.

Aby przeczytać tę książkę i dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy, nie trzeba być geekem, maniakiem komputerowym, czy też informatykiem. Książka napisana jest w łatwy oraz przystępny sposób i jestem pewna, że trafi do szerokiego grona odbiorców.

7/10

Richard L. Brandt, Potęga Google′a. Poznaj sekrety Larry’ego i Sergeya, Znak, 2011

recenzja opublikowana na kobieta20.pl


 

2 komentarze:

  1. I to jest w książkach z serii "Punkty przełomowe" najlepsze, potrafią zainteresować nawet niezorientowanych w temacie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt :) Ja się zbytnio informatyką nie interesuję, a przeczytałam w dwa wieczory, tak mnie wciągnęło.
    Mam na półce "Być jak Steve Jobs. Jeśli chodzi o pomysły, wszystko jest dozwolone" ale jeszcze się za to nie zabrałam.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie coś więcej niż "dopisuję do listy". Chciałabym poznać Twoje zdanie.
Zanim skomentujesz zapoznaj się proszę z ZASADAMI panującymi na blogu