Do tej pory Bear Grylls kojarzył mi się tylko z jedzeniem robaków i pokazywaniem, jak za pomocą scyzoryka przeżyć w każdym miejscu na globie. A tu taki talent pisarski!
Gdy chciałam sięgnąć po „Wilczy szlak”, myślałam, że dowiem się, jak przeżyć w dziczy, w której czają się wilki, że będzie to spowiedź z jakiejś wyprawy podróżnika przedstawiona tak, aby zrozumieli ją gimnazjaliści. Nic bardziej mylnego. Bear Grylls stworzył niesamowitą powieść przygodową, która wciąga jak dzika przyroda Alaski.
Głównym bohaterem „Wilczego szlaku” jest Beck, zaradny chłopiec, którego rodzina od małego lubiła podróżować i nauczyła go, jak przeżyć w każdych warunkach. Gdy Beck wraz ze swoim wujkiem i kolegą Tikaanim leci do małej wioski na Alasce, ich samolot niespodziewanie spada. Pilot umiera, a ukochany wujek Al (i jedyna bliska Beckowi osoba) jest ciężko ranny. Na domiar złego okazuje się, że data ich przybycia była trzymana w tajemnicy ze względu na film, który miał kręcić Al. Beck, chociaż jest jeszcze dzieckiem, musi z minuty na minutę stać się prawdziwym mężczyzną. Tylko od niego zależy, czy przeżyją. Musi jak najszybciej sprowadzić pomoc. Nie mając innego wyjścia chłopcy zostawiają mężczyznę w bezpiecznym miejscu i rozpoczynają niebezpieczną wędrówkę do rodzinnej wioski Tikaani’ego.
Po drodze czeka ich wszystko, czego można się spodziewać i czego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Chodzenie po zamarzniętych jeziorach, szukanie przełęczy, bliskie spotkania z niedźwiedziami, codzienne poszukiwanie jedzenia. Teoretycznie, chłopcy nie powinni mieć szans na przeżycie. Okazuje się, że inteligencja, determinacja i „doświadczenie” zdobywane latami będą na wagę złota.
Tak jak wspominałam wcześniej, nie spodziewałam się po autorze tak fajnej książki przygodowej. Przypomniała mi ona książki ojca, które czytałam w dzieciństwie. Nie ma w niej Ufo, wampirów, bohaterów z ponadludzkimi siłami. Nie znajdziecie w niej również udziwnień, przygód rodem z Bonda i techniki z kosmosu. To klasyczna, naprawdę dobra książka przygodowa idealna zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Pokazuje, na jak mało przydadzą się nam komórki i GPS’y w starciu z prawdziwą naturą. Jak wiele zależy od hartu naszego ducha, determinacji, od tego czy odróżniamy północ od południa. Mnie ta książka uświadomiła, że nie miałabym najmniejszych szans na przeżycie choćby doby na Alasce.
W XXI wieku zatraciliśmy wiele zdolności. Nie znamy się na jadalnych roślinach, nie rozpoznajemy grzybów, bez GPS’a nie mamy pojęcia, gdzie północ, a gdzie zachód. Dzięki wszystkim dostępnym udoskonaleniom świata nie znamy rzeczy i prawd, które dla naszych dziadków były oczywiste. Myślę, że właśnie to, oprócz pokazania czytelnikowi piękna i niebezpieczeństw dzikiej przyrody, chciał nam przekazać Bear Grylls. Abyśmy nie zatracili zdolności, które człowiek posiada od zarania dziejów.
09/10
Bear Grylls, Wilczy szlak, Pascal, 2011
Głównym bohaterem „Wilczego szlaku” jest Beck, zaradny chłopiec, którego rodzina od małego lubiła podróżować i nauczyła go, jak przeżyć w każdych warunkach. Gdy Beck wraz ze swoim wujkiem i kolegą Tikaanim leci do małej wioski na Alasce, ich samolot niespodziewanie spada. Pilot umiera, a ukochany wujek Al (i jedyna bliska Beckowi osoba) jest ciężko ranny. Na domiar złego okazuje się, że data ich przybycia była trzymana w tajemnicy ze względu na film, który miał kręcić Al. Beck, chociaż jest jeszcze dzieckiem, musi z minuty na minutę stać się prawdziwym mężczyzną. Tylko od niego zależy, czy przeżyją. Musi jak najszybciej sprowadzić pomoc. Nie mając innego wyjścia chłopcy zostawiają mężczyznę w bezpiecznym miejscu i rozpoczynają niebezpieczną wędrówkę do rodzinnej wioski Tikaani’ego.
Po drodze czeka ich wszystko, czego można się spodziewać i czego nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Chodzenie po zamarzniętych jeziorach, szukanie przełęczy, bliskie spotkania z niedźwiedziami, codzienne poszukiwanie jedzenia. Teoretycznie, chłopcy nie powinni mieć szans na przeżycie. Okazuje się, że inteligencja, determinacja i „doświadczenie” zdobywane latami będą na wagę złota.
Tak jak wspominałam wcześniej, nie spodziewałam się po autorze tak fajnej książki przygodowej. Przypomniała mi ona książki ojca, które czytałam w dzieciństwie. Nie ma w niej Ufo, wampirów, bohaterów z ponadludzkimi siłami. Nie znajdziecie w niej również udziwnień, przygód rodem z Bonda i techniki z kosmosu. To klasyczna, naprawdę dobra książka przygodowa idealna zarówno dla młodzieży, jak i dorosłych. Pokazuje, na jak mało przydadzą się nam komórki i GPS’y w starciu z prawdziwą naturą. Jak wiele zależy od hartu naszego ducha, determinacji, od tego czy odróżniamy północ od południa. Mnie ta książka uświadomiła, że nie miałabym najmniejszych szans na przeżycie choćby doby na Alasce.
W XXI wieku zatraciliśmy wiele zdolności. Nie znamy się na jadalnych roślinach, nie rozpoznajemy grzybów, bez GPS’a nie mamy pojęcia, gdzie północ, a gdzie zachód. Dzięki wszystkim dostępnym udoskonaleniom świata nie znamy rzeczy i prawd, które dla naszych dziadków były oczywiste. Myślę, że właśnie to, oprócz pokazania czytelnikowi piękna i niebezpieczeństw dzikiej przyrody, chciał nam przekazać Bear Grylls. Abyśmy nie zatracili zdolności, które człowiek posiada od zarania dziejów.
09/10
Bear Grylls, Wilczy szlak, Pascal, 2011
recenzja opublikowana na stronie dlalejdis.pl
Alaskę kocham dzięki "Wszystko za życie", więc lektura jak dla mnie. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Gryllsem, irytuje mnie w swoich programach, ale z Twojej recenzji wynika, że książka jest naprawdę dobra. Zastanowię się i może przełknę osobę autora, a książkę przeczytam. ;)
OdpowiedzUsuńLinka mi Bear Grylls podpadł gdy zobaczyłam ten filmik http://www.joemonster.org/filmy/13970/Wpadka_Discovery no ale... ;)
OdpowiedzUsuńA w książce wcale nie czuć Gryllsa.