Nie? Ja również nie zdawałam sobie z tego sprawy. Faktycznie czasami przydałby się inny garnek albo zostało mi trochę jedzenia, ale jakoś nie spędzało mi to snu z powiek. Tak naprawdę chyba dopiero po przeczytaniu książki Barbary i Piotra Adamczewskich „Kuchnia w kawalerce i apartamencie” zaczęłam się nad tym zastanawiać. Dopóki mieszkałam w mieszkaniach studenckich nie miałam dla kogo gotować. Brałam pierwszy lepszy garnek z brzegu (czasem za duży, czasem zbyt mały) i wrzucałam cokolwiek, byle szybko. Nie brałam pod uwagę, że bezmyślne gotowanie to strata czasu( złe dobranie garnków wydłuża proces gotowania), pieniędzy(nie potrafiłam oszacować proporcji) i linii (jak zostało coś na dnie, to się przecież nie będzie marnować, prawda?)
Do tej pory nie miałam na przykład pojęcia, jakie dokładnie garnki powinna posiadać osoba, która gotuje głównie dla siebie, jak dobrać odpowiednie patelnie, które sprzęty są mi niezbędnie potrzebne, a bez których można spokojnie się obejść.
Wprawdzie książka „Kuchnia w kawalerce i apartamencie” nie zawiera osobistych przemyśleń kuchennych które bardzo lubię, ale naprawdę się cieszę, że będę ją miała w swojej biblioteczce bo jest bardzo ciekawa i pożyteczna.
„Kuchnia w kawalerce i apartamencie” nie licząc obszernego wstępu zawiera 5 rozdziałów: śniadania na dobry początek, po całym dniu, przy stole z przyjaciółmi, desery i odważni to lubią, a także dodatek o winach i dietach. W książce znajdziemy zróżnicowane przepisy wśród których każdy znajdzie coś dla siebie: jajecznica z grzankami i zupa pomidorowa dla studenta, jajka po wiedeńsku i udziec jagnięcy dla młodej businesswoman, placek ziemniaczany z wędzonym łososiem dla tych, którzy lubią tradycyjną kuchnię oraz puree kasztanowe do pieczonego mięsa dla lubiących eksperymenty kulinarne. Jak więc widać znajdziemy tu przepisy zarówno dla osób z ograniczonym budżetem, jak i dla tych, którzy mogą i lubią czasem zaszaleć.
W książce podoba mi się to, że przed każdym działem znajdziemy wprowadzenie ze wskazówkami oraz to, że nawet osoba które do tej pory potrafiła przypalić jajko na twardo odnajdzie się w jasno opisanych przepisach. Instrukcja gotowania naprawdę nie powinna nikomu, nawet osobom opornym, sprawić problemu. Wszystko jest opisane dokładnie i w przystępny sposób.
„Tradycyjne książki kucharskie przyzwyczaiły nas do przepisów, którymi wykarmić możemy całą rodzinę. Przygotowywane były w zasadzie dla biegłych w gotowaniu gospodyń domowych, dla których kuchnia nie miała żadnych tajemnic. „Kuchnia w kawalerce i apartamencie” prezentuje jednak zupełnie nowe podejście do sztuki kulinarnej. Udowadniamy, że w kuchni świetnie czuć się może, zarówno debiutant, jak i mistrz, singiel i para, podkreślając, że nowoczesna książka kucharska powinna nadążać za współczesnymi trendami. Pokazujemy, że w kuchni singla wcale nie musi dominować bylejakość czy doraźność, bo przygotowanie smacznego, zdrowego, a przy tym wykwintnego dania często jest bardzo proste i nie wymaga zbyt wiele czasu”.
Tę książkę mogę polecić każdemu ze spokojnym sumieniem. Będziecie zadowoleni. A jeśli należycie do osób, które dopiero zaczęły albo zaczną życie na własnym garnuszku powinniście być wniebowzięci dzięki radom autorki odnośnie początków we własnej kuchni.
Barbara Adamczewska, Piotr Adamczewski, Kuchnia w kawalerce i apartamencie, Latarnik, 2011
recenzja opublikowana na kobieta20.pl
Ha! To może być dobra pozycja dla moich nieudolnych kulinarnie koleżanek, które żywią się fast foodami i tyją na potęgę (chociaż może to i lepiej... całe życie wyśmiewały się ze mnie, to teraz ja mogę wyśmiewać się z nich :D). Gotowanie jest ZAJEBISTE, a nawet cudne steki wołowe można przygotować w kilka minut, co jest po prostu totalnie cudowne! :D
OdpowiedzUsuń@limonka: a ja myślę, że nie tylko dla nieudolnych koleżanek. Jak będziesz kiedyś w księgarni to zerknij na nią :)
OdpowiedzUsuń