8.03.2011

hm....

Oglądałam wczoraj/dzisiaj "Małą czarną". Usłyszałam, że ludzie w dzisiejszych czasach mają książki w biblioteczce do pokazania swojego statusu. 
 
Co złego w tym, że ktoś ma setki książek w domu, a nie czytnik książek na którym ma setki pozycji? (gość programu czytnik książek przyniosła i się chwaliła jaka to ona super, bo zamiast książek w domu ma elektroniczne cacko)
Czy faktycznie my- czytający jesteśmy jak dawna inteligencja/szlachta (nazwijmy to jak chcemy), a inni usiłują się (za pomocą wystawionych książek) lansować na inteligencję?
Ja nie mam zamiaru podążać ślepo za modą i czytnika sobie nie kupię- przynajmniej na razie. Nic nie zastąpi zapachu papieru i tego przyjemnego ciężaru w torebce. Poza tym bałabym się zabrać czytnik do wanny, a to w wannie najczęściej czytam, o czym świadczy babcina  skóra po wyjściu z kąpieli.
Zastanawiałam się też ostatnio nad jakimś candy, ale chyba za mało osób mnie czytuje aby miało to większy sens. 
A tak z innej książkowej beczki. Mówi się, że ludzie nie czytają. Wchodzę do autobusu- zawsze kilka osób pogrążonych jest w lekturze. Jadę pociągiem, zawsze siedzę z kimś, kto coś czyta. Wychodzę na papierosa- sąsiadka paląc również czyta. Jak więc to jest?

2 komentarze:

  1. Powiem Ci, że mnie również cieszy liczba osób czytających w środkach lokomocji. Bardzo lubię podglądać okładki ich książek ;).

    Candy zorganizuj, przecież to też forma promocji, więcej osób może trafi na Twojego bloga dzięki niemu :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo lubię patrzeć co inni czytają, czasami później sama sięgam po taką pozycję :)

    Jeśli uważasz, że Candy to dobra forma promocji- zaufam Ci i coś zorganizuję :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw po sobie coś więcej niż "dopisuję do listy". Chciałabym poznać Twoje zdanie.
Zanim skomentujesz zapoznaj się proszę z ZASADAMI panującymi na blogu