Gordon Ramsay to szkocki szef kuchni, restaurator, autor książek kucharskich. Jedni go podziwiają, inni są oburzeni tym, jak traktował uczestników Hell's Kitchen. Jednego nie można mu odmówić- potrafi gotować.
Gdy dostałam do rąk jego książkę „Pasja smaku” jeszcze nie wiedziałam, że są to przepisy z restauracji Aubergine. Może gdybym wiedziała to od początku, nie śliniłabym się na myśl, że będę mogła wykorzystywać przepisy Gordona Ramsay’a w kuchni. A chyba nie będę mogła…
Na początek plusy książki. „Pasja smaku” jest przepięknie wydana, zawiera mnóstwo ciekawych zdjęć potraw od których ślinka cieknie. Znajdziemy w niej przepisy na zupy, przystawki, makarony i risotta, warzywa, ryby i owoce morza, mięso dziczyznę i drób, desery oraz lody i sorbety. Każda z potraw opisana w tej książce (no może prawie każda) sprawia, że kiszki zaczynają grać marsza i wołać o jedzenie. Czy nie mielibyście ochoty na eskalopki z łososia ze słodko-kwaśnym sosem paprykowym? A może lubicie kaczkę z karmelizowanymi brzoskwiniami? Jeśli nie, to na pewno do gustu przypadnie Wam zupa z rzeżuchy z ostrygami lub terrina z królika z kapustą z borowikami.
Zauważyliście to samo co ja? No właśnie. To nie są dania, które zrobimy sobie w środowy wieczór. To zrobienia takich dań potrzeba dużo wolnego czasu i chyba jeszcze więcej pieniędzy. Wiem, że nie powinnam się spodziewać przepisów na pierogi cioci Małgosi ale to chyba za wysokie progi na moje nogi. Przynajmniej do czasu gdy przejdę kurs z gotowania w czymś a’la Hell's Kitchen i wygram w totka. Na początku książki znalazłam składniki bazowe, czyli to, dzięki czemu zaoszczędzimy mnóstwo czasu w czasie gotowania. O ile rozumiem bulion rybny i bulion warzywny, to bulion z langust…? Ile razy w życiu robiłyście coś z langusty?
Wracając do plusów. Gdybym trafiła do Aubergine chyba nie mogłabym się zdecydować. Myślę jednak, że moim posiłkiem byłyby: zupa z homara z młodymi warzywami, na przystawkę sałatka z królika z cykorią w śmietanie, na główne danie wybrałabym coś z ryb, na przykład pieczoną żabnicę z sosem z czerwonego wina lub makaronów, choćby tagliatelle z truflami, a na deser… hmm… może terrinę z różowego grejpfruta, pomarańczy i owocu passiflory. Brzmi cudownie, prawda?
Muszę dziś postawić dwie oceny
09/10 za samą książkę oraz
05/10 za możliwości zastosowania dużej ilości przepisów przez statystyczną Polkę
Gordon Ramsay, Pasja smaku. Przepisy z restauracji Aubergine, wydawnictwo Publicat, 2011
recenzja książki opublikowana na kobieta20.pl
recenzja książki opublikowana na kobieta20.pl
*zdjęcia znalezione przez google
Smakoszy namawiam na obejrzenie jednego z programów Gordona Ramsay'a. Mam też nadzieję, że już niedługo uda mi się zdobyć jakąś kolejną książkę kucharską i ją zrecenzować :)
Bardzo lubię jego programy :) ale zgadzam się z Tobą co do tej książki - dla wytrawnych smakoszy, ja bym ją tylko pooglądała.
OdpowiedzUsuńJa też się śliniłam, oglądając "Hell's Kitchen" ale nawet nie zamierzam próbować ugotować niczego od Ramsey'a, bo... i tak nie wyjdzie tak samo apetycznie. ;) Szkoda, że ta książka nie ułatwia nic. ;)
OdpowiedzUsuńKocham Gordona najmocniej. W sumie trochę mniej, niż Jamiego, ale i tak mocno :D
OdpowiedzUsuńTak to właśnie z takimi książkami jest. Trzeba je najpierw przejrzeć w sklepie, a przynajmniej najlepiej by było. Jednymi z lepszych książek, w których składniki są ogólnie dostępne, są książki Jamiego Olivera.
OdpowiedzUsuń